Tematy w Poradniku:

Specjaliści radzą:

Pracujący student- formalności
Niedawno, wspólnie zastanawialiśmy się, czym może zająć się student, który właśnie szczęśliwie zakończył sesję egzaminacyjną i chciałby jakoś zagospodarować sobie swój wolny czas. Skupiliśmy się wówczas na pomysłach zarobkowania, które mogą być intratne dla prawie każdego żaka, w swoich rozważaniach, nie uwzględniliśmy jednak kwestii formalnych związanych z podjęciem pracy zarobkowej.

Co mam na myśli, pisząc o kwestiach formalnych,? Chodzi mi tutaj o rodzaj umowy, na podstawie której młody człowiek zostanie zatrudniony. Cała gra dotyczy podleganiu ubezpieczeniom społecznym. Nie zastanawiało was czasem, dlaczego w ogłoszeniach jest często napisane, że pracodawca szuka studenta do 26 roku życia. Czy ten, kto ma 27 lat jest za stary, czy ten, kto nie jest studentem jest może za głupi? Nie! Pamiętajcie, jeśli nie wiecie o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Studenci do 26 roku życia są tak ochoczo zatrudniani z powodu umów zlecenia, ponieważ nie podlegają ubezpieczeniom społecznym, a od ich wynagrodzenia, odprowadzana jest jedynie zaliczka na podatek dochodowy. Gdy jesteśmy zaś jeszcze studentami, ale mamy już 27 lat, to pracodawca musi płacić za ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, a tylko ubezpieczenie chorobowe jest wówczas dobrowolne. Widzicie więc już w czym tkwi szkopuł, dla zatrudniającego różnica jest kolosalna. Pamiętajmy jednak, że rodzaju umów nie można stosować według naszego widzimisię. Jeśli wykonywane przez nas czynności są czynione w siedzibie firmy, w której jesteśmy zatrudnieni w określonych godzinach i pod kierownictwem zwierzchnika, wówczas pracodawca musi zastosować wobec nas umowę o pracę, aczkolwiek uczyni to zazwyczaj niechętnie, ponieważ wiąże się to z koniecznością obowiązkowego podlegania pod wszystkie ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Co więcej, dla pracodawcy oznacza to wiele papierkowej roboty. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy studentami, którzy chcą się zatrudnić na okres półtora miesiąca wakacji. Właściciel firmy, chcąc podpisać z nami umowę o pracę, musi wysłać nas na płatne z jego strony badania lekarskie, zorganizować nam przeszkolenie w zakresie bhp, sporządzić wspomnianą umowę, a po skończonej pracy świadectwo pracy oraz PIT. Sami przyznacie, że sporo zachodu jak na półtora miesiąca pracy, ale tak stanowi nasz kodeks pracy i każdy pracodawca winien go stosować. Przy umowie o pracy, warto także nadmienić o umowie o pracy tymczasowej, od której odprowadzane są takie same składki jak od umowy o pracę i wiąże się ona z dokładnie takimi samymi formalnościami, ale została stworzona między innymi, dla osób, które są zatrudniane na krótkie okresy czasu. Nie musi to być nawet miesiąc, a wystarczy tydzień, czy nawet 1 dzień pracy, kiedy to właśnie możemy podpisać umowę o pracę tymczasową. Bardzo często dzieje się, tak, że pracodawca wie, że powinien zatrudniać pracowników na umowę o pracę, ponieważ takie są ku temu przesłanki. Nie chce łamać prawa, więc korzysta z usług agencji pracy tymczasowej, która zatrudnia dla niego pracowników, właśnie korzystając z umów o pracę tymczasową. Jest to bardzo dobra forma zatrudnienia właśnie dla studentów, którzy już nawet przez tak krótki okres czasu jak wakacje, mogą zdobywać doświadczenie i pieniądze oraz czerpać z tego wszelakie profity, czyli być ubezpieczonym, mieć prawo do urlopy, czy wypłaty zasiłku chorobowego, mieć zaliczony okres pracy do lat potrzebnych do przepracowania aby otrzymać emeryturę oraz szereg innych.

Czy pracodawca ma jakieś inne możliwości, które będą mniej czasochłonne. Jak najbardziej. Istnieje również umowa o dzieło, w której liczy się efekt wykonanego przez nas zadania. Jeśli więc w czasie wakacji postanowimy zarobić trochę na szyciu ubrań czy przeróbkach, możemy skorzystać z podpisywania umowy o dzieło. Dla pracodawcy jest to najprostsza forma zatrudnienia, ponieważ nie musi wówczas pobierać składek na ZUS. Dla nas jednak, podobnie jak w przypadku umowy zlecenie, wiąże się to z ryzykiem. Nie możemy bowiem liczyć na żaden urlop oraz pieniądze w chwili zachorowania, ponieważ w związku z faktem, że pracodawca nie musi płacić za nas składek, tym samym nie podlegamy ubezpieczeniu chorobowemu. Co więcej, nic nie chroni nas przed zwolnieniem ani wypłatą nadgodzin, dlatego zawsze zastanówcie się przed podjęciem decyzji u kogo i na jakich zasadach chcecie pracować.

Jest jeszcze jedna forma zatrudnienia, jeśli można to tak w ogóle nazwać, praca na czarno. Pracując bez jakiegokolwiek papierka, jesteśmy sporymi ryzykantami. Nie mamy bowiem żadnej pewności, że otrzymamy wynagrodzenie, nie możemy liczyć na odszkodowanie czy opiekę w razie wypadku, a co więcej osoba, która zleca nam daną czynność, ma prawo pozbyć się nas z dnia na dzień bez żadnego wytłumaczenia. Pamiętajmy również, że takim doświadczeniem nie powinniśmy się chwalić w naszym CV, ponieważ nie tylko pracodawca, ale również my sami, oszukujemy fiskusa i nasze państwo, nie odprowadzając doń należnych podatków. Zastanówmy się, zatem czy warto ryzykować.

Jakkolwiek odpowiemy na pytanie zadane powyżej z pewnością większość z nas zgodzi się ze mną, że bądź co bądź, ale trochę popracować w czasie wakacji nie zaszkodzi. Oprócz pieniędzy zdobędziemy cenne doświadczenie, które pomoże nam w poznaniu nas samych oraz naszych możliwości. Uświadomimy sobie, jak się zachowujemy, kiedy gonią nas terminy, czy umiemy komunikować się w sytuacjach służbowych, czy po tygodniu monotonnego siedzenia za biurkiem od 9 do 17 nie będziemy mieć dość. Pewnie dojdziemy wówczas do wniosku, że pomimo złorzeczeń, studia i szkoła to były naprawdę fajne czasy, a teraz pozostaje nam już tylko kilkadziesiąt lat pracy w perspektywie… . Pamiętajmy również, że wakacyjne doświadczenie może przerodzić się w pracę etatową, jeśli naszemu szefowi szkoda będzie się z nami rozstawać. Powiecie: „ale ja studiuję dziennie”, ok., rozumiem, ale z ręką na sercu, przyznaj się, ile masz godzin wykładów i ćwiczeń tygodniowo. Przecież zawsze możesz umówić się z szefem, że będziesz pracował dwa dni w tygodniu lub po 3 godziny dziennie. Co więcej, osoba, która cię zatrudnia, świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że studiujesz i z pewnością nie wymusi na tobie rezygnacji z uczelni na rzecz pracy.

Konkludując, niezależnie od tego, jaki kierunek studiujemy: czy pracujemy dziennie, czy zaocznie, warto spróbować zdobyć doświadczenie zawodowe już podczas nauki. Nie tylko będziemy mieli czym zapełnić nasze CV, ale również utwierdzimy się w przekonaniu, czy droga, którą obraliśmy jest słuszna. Wówczas również może się okazać, że dzierżąc w rękach dyplom ukończenia uczelni, będziecie już specjalistami w swojej dziedzinie, a nie osobami początkującymi na ranku pracy!
Autor: Małgorzata Czech, doradca zawodowy, e-mail: malgorzata.czech[at]o2.pl - (proszę w adresie email zastąpić [at] znakiem @)
Plugin Wyszukiwanie Pracy RSS
FAQ-Pomoc Kontakt
Copyright: Netwita